Słońce chyliło się ku zachodowi. Ostatnie promienie schodziły z końcówek drzew. Zathen i Morris rozbili obóz na skraju starego lasu pełnego wysokich sosen. Mnich przyniósł właśnie zapas chrustu i zajął się rozpalaniem ogniska. Kwadrans później wrócił kapitan z upolowanymi królikami. Gdy obaj się posilili było już zupełnie ciemno. Powoli dogasające ognisko oświetlało czerwonym promieniem pobliskie drzewa.
- O czym jeszcze mówi Księga Kivi? Czego możemy się spodziewać? - Zaczął rozmowę Morris.
- Księga Kivi jest tajna, nawet mnisi znają tylko jej niektóre fragmenty. Przepowiednia mówi, iż meteorytów będzie rzeczywiście dwadzieścia. Każdy ożywia piekielne pomioty na ziemi. Według niej musimy zebrać wszystkie dwadzieścia kawałków księżyca i przekuć je w miecz. On pomoże nam obalić największe zło. Pierwszy meteoryt sprowadził wampiry...
- Stój... Jak wygląda największe zło? - Zaciekawił się Morris.
- Słuchaj kapitanie...
- Odpuśćmy sobie te tytuły. Po tym co przeżyliśmy w krypcie z wampirami, chyba możemy mówić sobie po imieniu?
- Dobrze więc. Jak mam się do Ciebie zwracać?
- Lorian. Mam na imię Lorian. - Powiedział z szelmowskim uśmiecham. - Więc co z tym największym złem?
- Do końca nikt nie wie. Księga opisuje to coś jako niepokonanego wroga. Miecz to nie wszystko. Aby go pokonać, będzie potrzebne coś jeszcze.
- Ale co?
- Tego też nikt nie wie.
- To się robi coraz bardziej skomplikowane.
- Słuchaj Lorian. Mamy już jeden meteoryt. Następny sprowadzi nieumarłych. Musimy zebrać wszystkie, pokonać te bestie a potem wykuć miecz. Według przepowiedni resztę zrobi przeznaczenie.
- Ale dlaczego my?
- Ja miałem sen, w którym jakiś głos kazał mi zebrać wszystkie kawałki księżyca i przekuć je w miecz. Ale dlaczego Ty zechciałeś mi towarzyszyć?
- Już Ci mówiłem, chciałem uwolnić miasto od tych wampirów. A skoro nie mam do czego wracać, a wciąż jestem żądny przygód... To pewnie przyda Ci się moja pomoc.
- Dlaczego nie masz do czego wracać? - spytał Zathen.
Lorian spojrzał w niebo. Noc była bez chmurna. gwiazdy błyszczały na sklepieniu. Ogień ledwo się tlił między zwęglonymi kawałkami drewna.
- Nie... Jeszcze chyba nie jestem gotów do zwierzeń na ten temat. Wybacz. - Mówiąc to odwrócił się tyłem do ogniska.
- Wybacz, nie chciałem poruszać bolesnych tematów. Każdy z nas ma coś w sercu. To może nas uczynić niewiarygodnie mocnymi, bądź bardzo słabymi. Od nas zależy jak wykorzystawszy to co w nim tkwi. To świadczy o naszym charakterze.
Lorian nie odezwał się. Długo leżeli w milczeniu, aż ogień całkowicie zgasł.
- Zathen? Czy powodem Twoje podróży do króla jest przepowiednia i Twój sen?
- Dokładnie. Zostałem wysłany przez moich braci z misją powiadomienia króla i pomocy przy zebraniu wszystkich kawałków. Jak się domyślasz, kolejne pomioty piekielne sprowadzone przez meteoryty będą coraz potężniejsze. Trudno będzie je pokonać w dwójkę. Nawet cała armia może nie wystarczyć...
- To jest coraz bardziej skomplikowane...
- Nie... Jeszcze chyba nie jestem gotów do zwierzeń na ten temat. Wybacz. - Mówiąc to odwrócił się tyłem do ogniska.
- Wybacz, nie chciałem poruszać bolesnych tematów. Każdy z nas ma coś w sercu. To może nas uczynić niewiarygodnie mocnymi, bądź bardzo słabymi. Od nas zależy jak wykorzystawszy to co w nim tkwi. To świadczy o naszym charakterze.
Lorian nie odezwał się. Długo leżeli w milczeniu, aż ogień całkowicie zgasł.
- Zathen? Czy powodem Twoje podróży do króla jest przepowiednia i Twój sen?
- Dokładnie. Zostałem wysłany przez moich braci z misją powiadomienia króla i pomocy przy zebraniu wszystkich kawałków. Jak się domyślasz, kolejne pomioty piekielne sprowadzone przez meteoryty będą coraz potężniejsze. Trudno będzie je pokonać w dwójkę. Nawet cała armia może nie wystarczyć...
- To jest coraz bardziej skomplikowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz